Przejazd z San Francisco do Los Angeles zajmuje nam spory kawałek dnia. Nie mamy więc czasu na "miasto aniołów". Zamiast tego wybieramy się metrem na kolację do Pasadeny. Co takiego jest w Pasadenie? Po pierwsze, mieszka i pracuje tam, razem z przyjaciółmi, Sheldon Cooper, jeden z naszych ulubionych bohaterów serialu "The Big Bang Theory". Po drugie, pracował tu Albert Einstein. Po trzecie, Pasadena reklamuje swoje stare miasto (Old Pasadena), jako przykład bardzo udanej rewiatalizacji dzielnicy.
No cóż, amerykańskie i europejskie pojęcie "starego miasta" mocno się różnią. Owszem, widać że w przeszłości (dość niedalekiej) były w tym miejscu jakieś magazyny i domy w stylu hiszpańskim, ale to tyle. Natomiast trzeba przyznać, że dzielnica wieczorem jest bardzo ożywiona i sympatyczna - co zawdzięcza pewnie 500 restauracjom. My wybieramy skromnie wyglądający lokal z kuchnią "organiczną". I po raz pierwszy jemy posiłek bez tłuszczu, sera i konserwantów przekraczających dozwolone normy.
W drodze powrotnej do metra odwiedzamy jedną z galerii "Flower Pepper", gdzie oglądamy ciekawy projekt autorstwa Randy Hage - Fleeting Moments. Ten artysta przez lata fotografował witryny i fasady Nowego Jorku, po czym na podstawie zdjęć budował bardzo wierne, trójwymiarowe modele sfotografowanych miejsc. Realizm odtworzonych scen jest imponujący.
Na koniec jeszcze informacja o noclegu: śpimy w hotelu Historic Myfair. Jest to pierwszy hotel, gdzie rozmiary pokoju są europejskie. Rekompensatą jest widok z okna - na wzgórze z napisem "HOLLYWOOD". Niestety, po ciemku niewidocznym (przynajmniej z tej odległości).
No cóż, amerykańskie i europejskie pojęcie "starego miasta" mocno się różnią. Owszem, widać że w przeszłości (dość niedalekiej) były w tym miejscu jakieś magazyny i domy w stylu hiszpańskim, ale to tyle. Natomiast trzeba przyznać, że dzielnica wieczorem jest bardzo ożywiona i sympatyczna - co zawdzięcza pewnie 500 restauracjom. My wybieramy skromnie wyglądający lokal z kuchnią "organiczną". I po raz pierwszy jemy posiłek bez tłuszczu, sera i konserwantów przekraczających dozwolone normy.
W drodze powrotnej do metra odwiedzamy jedną z galerii "Flower Pepper", gdzie oglądamy ciekawy projekt autorstwa Randy Hage - Fleeting Moments. Ten artysta przez lata fotografował witryny i fasady Nowego Jorku, po czym na podstawie zdjęć budował bardzo wierne, trójwymiarowe modele sfotografowanych miejsc. Realizm odtworzonych scen jest imponujący.
Na koniec jeszcze informacja o noclegu: śpimy w hotelu Historic Myfair. Jest to pierwszy hotel, gdzie rozmiary pokoju są europejskie. Rekompensatą jest widok z okna - na wzgórze z napisem "HOLLYWOOD". Niestety, po ciemku niewidocznym (przynajmniej z tej odległości).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz