sobota, 27 lutego 2016

Ostatni dzień

Wyraźnie się ochłodziło po deszczu. Jest wietrznie, ale słonecznie. Ostatni raz idziemy na plażę.



W drodze powrotnej odwiedzamy muzeum szkła i kryształu Museo del Vidrio y Cristal de Málaga. Jest to kuriozum. Muzeum mieści się w XVIII wiecznym domu, który odziedziczył pewien pewien arystokrata i kilka lat temu założył w nim kolekcję nie tylko szkła, ale również mebli i witraży. Muzeum zwiedza się z przewodnikiem. My mieliśmy to szczęście, że oprowadzał nas sam właściciel, który przez godzinę barwnie opowiadał o szkle i jego historii, ale także historii swojej rodziny, rozsianej po całej Europie: od Niemiec po Hiszpanię.
Miejsce jest na pewno warte odwiedzenia - choćby ze względu na postać gospodarza.


Dzisiaj obiad jemy w La Posada - restauracji będącej własnością Antonio Banderasa. I jak zwykle - nie rozczarowujemy się jakością kuchni. Do katalogu dań, które skosztowaliśmy dorzucamy smażone bakłażany w miodzie oraz miejscowy deser - rodzaj budyniu. Oprócz tego po raz drugi jemy sałatkę malagijską oraz krewetki Pil, Pil.





piątek, 26 lutego 2016

Co robić przy gorszej pogodzie?

Prognozy pogody na piątek dla całego regionu nie nastrajają optymistycznie, dlatego zostajemy w Maladze, szukając atrakcji niedaleko centrum.
Pierwszą z nich jest hala targowa, oferująca warzywa, owoce, mięso i jego przetwory, ryby. Miejsce jest bardzo kolorowe, gwarne i tętni życiem 'targowym' - sprzedawcy nawołują klientów, obrabiają na miejscu świeże ryby, klienci nie tylko kupują, ale też odpoczywają przy szklance piwa.
Nam się podoba sposób wystawienia towarów - bardzo efektowny.





Lunch jemy w Los Patios de Beatas - winiarni przy ulicy De Beatas. Polecamy 'Black Cod' jest rewelacyjny! Dorsz, przyprawiony ziarnem sezamowym w sosie kokosowym - palce lizać.


Po południu zwiedzamy muzeum wina (Museo del Vino Malaga). Jest to dość statyczna ekspozycja, pokazująca historię przemysłu winiarskiego w okolicach Malagi. Dla laików, takich jak my była to wizyta dość pouczająca, bo przynajmniej dowiedzieliśmy się, co oznaczają takie terminy jak: "Pálido", "Noble", "Añejo", "Trasañejo".
A także jak wytwarza się słodkie wina, takie jak Moscatel.




czwartek, 25 lutego 2016

Ryba na plaży

Dzisiaj nadszedł dzień, w którym realizujemy jedyny, "żelazny", zaplanowany punkt naszego pobytu: wizyta w restauracji na plaży, gdzie podają świeże ryby, przyrządzane na otwartym ogniu.


Po prawie 2 godzinnym spacerze plażą docieramy do restauracji "Antonio". Grażyna je doradę, ja brecę. Palce lizać. W zasadzie powinniśmy wrócić również pieszo, by zgubić nieco kalorie, ale brakuje nam sił, także jedziemy autobusem.


Po południu płyniemy jeszcze statkiem na wycieczkę po porcie.




środa, 24 lutego 2016

Muzea Malagi

Jedną z nowych atrakcji Malagi (od 2015 roku) jest Centre Pompidou.


To pierwsza zagraniczna filia paryskiego muzeum sztuki współczesnej o tej samej nazwie. Wystawa stała prezentuje sztukę końca wieku XIX oraz XX wieczną. Podzielona jest na pięć działów "Metamorfozy", "Autoportrety", "Człowiek bez twarzy", "Ciało polityczne" oraz "Ciało w kawałkach".
Tematyka jest dość ciężka i potrzeba nieco samozaparcia, aby nie zrezygnować w połowie. Ale prace tam zgromadzone są ważne i chyba dobrze ilustrują ten fragment historii sztuki.


Dla odreagowania serwujemy sobie lokalny lunch w małej restauracyjce "La Recova".



Po czym zwiedzamy muzeum malarstwa romantycznego Carmen Thyssen.



wtorek, 23 lutego 2016

Nerja i Frigliana

Dzisiaj jedziemy "za miasto". A konkretniej - 50 kilometrów na wschód od Malagi, do miejscowości Nerja. Jest to nadmorska miejscowość wypoczynkowa, z tarasem widokowym wysuniętym w morze o dumnej nazwie "Balkon Europy". Niedaleko Nerji znajduje się kompleks jaskiń wapiennych, jeden z większych w Europie (Fundacion Cueva de Nerja)
Przejazd z Malagi do Nerji zajmuje autobusem około 1,5 godziny. Autobus odchodzi z przystanku "Malaga-Puerto" i jest obsługiwany przez firmę Alsa. Przy zakupie biletu należy podać, że chce się dojechać do jaskiń - Nerja-Cuevas.

Jaskinie są imponujące - nie tylko ze względu na rozmiar, ale również na bogactwo form skalnych. Zdjęcia oddają to tylko w pewnym stopniu. W podziemiach spędza się około godziny.



Warto być na miejscu przed 10:00; dostaje się wówczas bon na darmowe śniadanie w restauracji przy zakupie biletu do jaskiń. Poza tym jest dostępnych kilka opcji: zwiedzanie jaskini, zwiedzanie jaskini+przejazd do centrum Nerji specjalnym 'pociągiem'+bilet do muzeum. I tutaj uwaga: nie ma możliwości zakupu biletów oddzielnie na każdą z tych atrakcji. My kupiliśmy zwiedzanie jaskiń i potem chcieliśmy dokupić przejazd do centrum miasta. Nie było to możliwe.
W takiej sytuacji pozostaje autobus rejsowy, albo piesza wycieczka (6 km).

Poszliśmy pieszo ze względu na "most Orłów" - imponującą konstrukcję z XIXw.



W Nerji pokręciliśmy się trochę po centrum, popodziwialiśmy widoki z Balkonu Europy i pojechaliśmy do Frigiliany - 7 kilometrów na północ, 15 minut autobusem.



Frigiliana to miasto - skansen. Całe białe, ukwiecone, ciche i spokojne.




Wieczorem, przedostatnim autobusem wracamy do Malagi

poniedziałek, 22 lutego 2016

Malaga

Pierwszy dzień w Maladze mija nam leniwie, ale jednocześnie ekscytująco: rozpoznajemy stare miejsca, przypominamy sobie momenty sprzed roku.

W ciągu dnia zwiedzamy Alborania Museum. Jest to małe muzeum morskie, ilustrujące bogactwo ekosystemu Morza Śródziemnego. Oprócz tego zajmują się rekonwalescencją żółwi morskich, zatrutych plastikiem pływającym w morzu.


Za namową recepcjonisty odwiedzamy polecane przez niego restauracje. I nie zawodzimy się, wręcz przeciwnie!
Casa Lola na Granada Calle oferuje bardzo dobrą szynkę, podawaną w plasterkach na papierze, zaprawioną gruboziarnistą solą oraz oliwą.


Na tej samej ulicy, kawałek dalej mieści się restauracja El Pimpi. Ma bardzo ciekawy wystrój wnętrza. Ale co najważniejsze - podają tam bardzo dobre tapas. Polecamy też czerwone wino.



Pod wieczór podziwiamy miasto z wysokości diabelskiego młyna, który jest ustawiony w porcie, za dworcem autobusowym.





niedziela, 21 lutego 2016

Andaluzja 2016

Po raz trzeci jedziemy do Andaluzji. Dlatego tydzień, który tu spędzimy będzie trochę inny niż za pierwszym i drugim razem. Planujemy zatrzymać się w Maladze i urządzić sobie dwie, trzy wycieczki "za miasto". A pozostały czas przeznaczyć na spokojne zwiedzanie miasta - jego  nieodkrytych do tej pory miejsc, muzeów. A także bardziej posmakować andaluzyjskiej kuchni.

Dlatego też nie poświęcamy przygotowaniom wiele czasu: wszystkie operacje łącznie z wyszukaniem i rezerwacją noclegu zajmują nam nieco ponad pół godziny.
Zamiast w hotelu postanawiamy zamieszkać w apartamencie w centrum miasta. Cenowo jest to zbliżone do pokoju hotelowego, ale daje większą swobodę. Poza tym mamy dobre doświadczenia z tą formą noclegu z Barcelona.