O wschodzie słońca jeszcze raz fotografujemy Horseshoe Bend. Mimo, że amatorów rannego wstawania jest znacznie mniej, to i tak nie jesteśmy sami:
Tutaj spotkała nas niemiła przygoda: podmuch wiatru przewrócił statyw z aparatem. Straty na szczęście są niewielkie, wciąż można robić zdjęcia. Ale po wakacjach sprzęt musi iść do naprawy.
Po śniadaniu jedziemy do Monument Valley, planując po drodze odwiedzić muzeum - Świętą Górę Navajów. Ponieważ nie wiemy dokładnie gdzie to jest, trochę błądzimy. Plus jest taki, że po drodze mamy ładne widoki.
W końcu docieramy do skansenu, gdzie główną atrakcją jest opuszczone miasto, zbudowane we wnętrzu gigantycznej groty. Miasto było zamieszkane przez poprzedników Navajów - Indian Hopi.
Po południu docieramy do Monument Valley. Śpimy w Goulding's Lodge. Widok z balkonu jest imponujący. O samym Monument Valley napiszemy w następnym poście.
Zwiedzanie tego obszaru jest kontrolowane przez Navajów. Najpierw trzeba zapłacić za wjazd do parku ($5). Potem albo wykupić pozwolenie na jazdę własnym samochodem po wybranych drogach, albo wykupić wycieczkę z przewodnikiem. Ponieważ wcześniej wyczytaliśmy, że drogi w parku raczej są w złym stanie, wybieramy drugą opcję (3-godzinny tour kosztował $95 od osoby). Przewodnik wozi nas swoim samochodem po najbardziej spektakularnych miejscach, dając szansę na zrobienie zdjęć:
Wieczorem jemy jeszcze kolację: Navajo tacos. Na cieście smażonym w głębokim oleju podaje się gotowaną fasolę przybraną dressingiem z sałaty, pomidora, kukurydzy i ogórka. Wszystko bardzo syte, także nie dajemy rady zjeść naszych porcji.
Tutaj spotkała nas niemiła przygoda: podmuch wiatru przewrócił statyw z aparatem. Straty na szczęście są niewielkie, wciąż można robić zdjęcia. Ale po wakacjach sprzęt musi iść do naprawy.
Po śniadaniu jedziemy do Monument Valley, planując po drodze odwiedzić muzeum - Świętą Górę Navajów. Ponieważ nie wiemy dokładnie gdzie to jest, trochę błądzimy. Plus jest taki, że po drodze mamy ładne widoki.
W końcu docieramy do skansenu, gdzie główną atrakcją jest opuszczone miasto, zbudowane we wnętrzu gigantycznej groty. Miasto było zamieszkane przez poprzedników Navajów - Indian Hopi.
Zwiedzanie tego obszaru jest kontrolowane przez Navajów. Najpierw trzeba zapłacić za wjazd do parku ($5). Potem albo wykupić pozwolenie na jazdę własnym samochodem po wybranych drogach, albo wykupić wycieczkę z przewodnikiem. Ponieważ wcześniej wyczytaliśmy, że drogi w parku raczej są w złym stanie, wybieramy drugą opcję (3-godzinny tour kosztował $95 od osoby). Przewodnik wozi nas swoim samochodem po najbardziej spektakularnych miejscach, dając szansę na zrobienie zdjęć:
Wieczorem jemy jeszcze kolację: Navajo tacos. Na cieście smażonym w głębokim oleju podaje się gotowaną fasolę przybraną dressingiem z sałaty, pomidora, kukurydzy i ogórka. Wszystko bardzo syte, także nie dajemy rady zjeść naszych porcji.