wtorek, 24 lutego 2015

Kordoba jeszcze raz

Tego ranka pogoda do fotografowania jest prawie wymarzona: silny wiatr i niska temperatura oczyściły atmosferę i pozwoliły słońcu oświetlić miasto. Dzień zaczął się więc od udanego zdjęcia.


Po śniadaniu jedziemy 7 kilometrów za miasto by zwiedzić ruiny kompleksu pałacowego Madinat al-Zahra. Wycieczka niemal zorganizowana, bo z centrum miasta wiezie tam nas specjalny autobus (wyjazd o 10:15, powrót o 13:30, bilety można kupić u kierowcy w cenie 8,5 EUR/osobę). Na miejscu można od razu przesiąść się na autobus wiozący do kompleksu, albo najpierw zwiedzić muzeum i potem podjechać na stanowisko archeologiczne. Wstęp dla obywateli UE jest bezpłatny.
Nowością w muzeum (dla nas) była prezentacja holograficzna audiencji u kalifa. Brawo za oryginalny pomysł.
Sam kompleks zawiera jedynie pozostałości dawnych pałaców, zabudowań, meczetu i pomieszczeń gospodarczych. Ale i tak daje niezłe wyobrażenie o wielkości i rozmachu miejsca.


Po powrocie do Kordoby jemy typowy hiszpański lunch: soczewicę z szynką na ciepło, wędzony ser z oliwą, bakłażan smażony w panierce na głębokim oleju. Ciekawostka kulinarna, ale "szału nie było".
Kolejny punkt programu to pałac z 12 ogrodami, czyli rezydencja Palacio del Marques de Viana.


Ostatni etap to wieża El Mezquity oraz spacer po dzielnicy żydowskiej Juderia. Na wieżę wchodzi tylko Marcin. Z góry widać jak chaotyczna jest zabudowa starej Kordoby.


Wycieczka po Juderii przynosi ciekawe odkrycia: otóż oprócz zabytków takich jak jedna z 3 synagog w całej Hiszpanii, znajdują się tam również liczne galerie i pracownie artystyczne. W jednej udało nam się zobaczyć artystów przy pracy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz