poniedziałek, 23 lutego 2015

Ecija i Osuna

Dzień dla Marcina zaczyna się bardzo wcześnie, bo o 6:00. Leci "na plener" aby uchwycić miasto skąpane wschodzącym słońcem. Trochę się to nie udaje, bo rankiem Kordoba tonie we mgle. Takie życie - będzie szansa jeszcze jutro i pojutrze.
Po śniadaniu (świeże bagietki z szynką u Mamma Leone) próbujemy wydostać się z miasta. Nie jest to takie proste, bo system krętych uliczek oraz zmiennych kierunków jazdy sprawę utrudnia. Za 3 podejściem udaje się opuścić centrum i pojechać w kierunku Sevilli.

50 kilometrów od Cordoby znajduje się miasteczko Ecija. Z daleka widać 11 wież kościelnych, każda w innym stylu. Ecija latem jest nazywana "patelnią Andaluzji" (ze względu na upały), ale dzisiaj raczej trudno było to zauważyć. Dużą niespodzianką dla nas są bociany, które gniazdują na wieżach kościołów. Nie wiemy - czy to miejscowi, całoroczni mieszkańcy, czy osobniki, które nie miały siły dolecieć do Afryki i zatrzymały się po drodze.




30 kilometrów na południe od Eciji znajduje się Osuna. Miasteczko bardziej szykowne. "Atrakcją" są informacje w języku angielskim. Nad miastem góruje kolegiata z XVI w i budynek dawnego uniwersytetu.

W samym mieście spotkać można domy i pałace w stylu renesansowym oraz późniejszym. Przykładem jest budynek sądu oraz rynek główny (Plaza Mayor).


Cechą charakterystyczną Osuny są strome uliczki oraz białe ściany domów.

Po powrocie do Cordoby, przy okazji robienia zakupów trafiliśmy na wystawę bractw wykonująch pasos - czyli przenośnych stacji drogi krzyżowej. Stacje takie noszone są przez członków tych bractw podczas procesji pokutnych. W czasie wystawy można zapoznać się z różnymi wykonaniami pasos a także akcesoriami służącymi do ich wyrobu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz