Znowu nici z naszych planów wycieczek pieszych. Lało całą noc, leje z rana, wg prognozy pogody będzie lało do wieczora. Czyli po raz kolejny zapada decyzja, by spędzić dzień w mieście, gdzie przynajmniej są muzea oraz inne atrakcje pod dachem. Jedziemy do Krynicy Zdrój.
Nauczeni doświadczeniem nawet nie staramy się jechać drogami głównymi, tylko za pomocą mapy topograficznej wybieramy trasę przez okoliczne wsie i osady. Dzięki temu prawie na pewno znajdziemy jakieś ciekawostki.
Pierwsze, co nam się rzuca w oczy to stan małych, jeszcze dwa dni temu leniwych, górskich potoczków. Teraz, po dwóch dniach deszczów zmieniły się w złowrogie, rwące rzeki.
Pobyt w Krynicy zaczynamy od Muzeum Zabawek. Wiele eksponatów znamy z naszego dzieciństwa, tym przyjemniej jest je oglądać. Co ciekawe, na zabawki zgromadzone w muzeum bardzo żywiołowo reagują współczesne dzieci. Widać wirtualny świat wykreowany przez komputer to jednak nie wszystko.
Korzystając z faktu, że deszcz chwilowo tylko siąpi, spacerujemy po mieście. Jest na co popatrzeć. Całe centrum jest urządzone ze smakiem i (co rzadkie w Polsce) z jakimś całościowym planem. Nawet budki z gastronomią i pamiątkami są skomponowane z architekturą budynków wokół.
Ciekawym elementem dekoracji są klomby uformowane w kształty różnych zwierząt.
Ponieważ Muzeum Nikifora ma godzinną przerwę, czekamy w pijalni czekolady "u Jana Kiepury".
Samo muzeum jest, niestety, dość siermiężne. Prace artysty są wyeksponowane bardzo skromnie, czasem wręcz słabo oświetlone. Projekcja multimedialna to dokument z 1956 roku. Owszem, ciekawy, ale można było zrobić coś więcej. W sklepiku muzealnym nie można nabyć ani DVD z filmem o artyście ("Mój Nikifor"), ani popularnych reprodukcji jego prac (w innych muzeach standardem jest np. wydawanie kalendarzy z pracami malarzy).
Kolejny pozytywny akcent to księgarnie, które odwiedziliśmy. Księgarnia Dziecięca oferuje interesujące wydawnictwa w ciekawej szacie graficznej, bez Disneyowskiego wzornictwa. A w księgarni na deptaku można kupić oprócz popularnych czytadeł sporo książek o regionie.
Pobyt w Krynicy kończymy wjazdem kolejką na Górę Parkową, skąd można podziwiać ładne widoki. W pogodny dzień ponoć widać stamtąd Tatry. My musimy dzisiaj uwierzyć na słowo.
Nauczeni doświadczeniem nawet nie staramy się jechać drogami głównymi, tylko za pomocą mapy topograficznej wybieramy trasę przez okoliczne wsie i osady. Dzięki temu prawie na pewno znajdziemy jakieś ciekawostki.
Pierwsze, co nam się rzuca w oczy to stan małych, jeszcze dwa dni temu leniwych, górskich potoczków. Teraz, po dwóch dniach deszczów zmieniły się w złowrogie, rwące rzeki.
Pobyt w Krynicy zaczynamy od Muzeum Zabawek. Wiele eksponatów znamy z naszego dzieciństwa, tym przyjemniej jest je oglądać. Co ciekawe, na zabawki zgromadzone w muzeum bardzo żywiołowo reagują współczesne dzieci. Widać wirtualny świat wykreowany przez komputer to jednak nie wszystko.
Korzystając z faktu, że deszcz chwilowo tylko siąpi, spacerujemy po mieście. Jest na co popatrzeć. Całe centrum jest urządzone ze smakiem i (co rzadkie w Polsce) z jakimś całościowym planem. Nawet budki z gastronomią i pamiątkami są skomponowane z architekturą budynków wokół.
Ciekawym elementem dekoracji są klomby uformowane w kształty różnych zwierząt.
Ponieważ Muzeum Nikifora ma godzinną przerwę, czekamy w pijalni czekolady "u Jana Kiepury".
Samo muzeum jest, niestety, dość siermiężne. Prace artysty są wyeksponowane bardzo skromnie, czasem wręcz słabo oświetlone. Projekcja multimedialna to dokument z 1956 roku. Owszem, ciekawy, ale można było zrobić coś więcej. W sklepiku muzealnym nie można nabyć ani DVD z filmem o artyście ("Mój Nikifor"), ani popularnych reprodukcji jego prac (w innych muzeach standardem jest np. wydawanie kalendarzy z pracami malarzy).
Kolejny pozytywny akcent to księgarnie, które odwiedziliśmy. Księgarnia Dziecięca oferuje interesujące wydawnictwa w ciekawej szacie graficznej, bez Disneyowskiego wzornictwa. A w księgarni na deptaku można kupić oprócz popularnych czytadeł sporo książek o regionie.
Pobyt w Krynicy kończymy wjazdem kolejką na Górę Parkową, skąd można podziwiać ładne widoki. W pogodny dzień ponoć widać stamtąd Tatry. My musimy dzisiaj uwierzyć na słowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz