wtorek, 29 lipca 2008

Olsztyn i Kromerowo

To już prawie koniec wakacji, ale dzień jest obfity w wydarzenia.
Po śniadaniu jedziemy z Galwieci w stronę Olsztyna. Tradycyjnie, wybieramy drogi bardzo lokalne, dlatego przejechanie 120 kilometrów zajmuje nam 3 godziny. Na dworcu w Olsztynie Grażyna jest umówiona z koleżankami. Powód spotkania jest nie byle jaki - mają zamiar spędzić razem 3 dni w SPA w Kromerowie. Ok. 16.00 rozstajemy się. Grażyna zostaje w spa, ja jadę do Bydgoszczy.

poniedziałek, 28 lipca 2008

Odpoczynek

Przedpołudnie spędzamy w najbliższej okolicy "Trzech świerków".

Pod wieczór idziemy na spacer wzdłuż starej linii kolejowej. Miejsce jest już prawie zapomniane, dlatego 15-metrowy most w środku lasu robi na nas spore wrażenie.

niedziela, 27 lipca 2008

Mazury Garbate

Cały dzień jedździmy oglądamy ciekawostki i przyrodę Mazur Garbatych.
Wycieczkę zaczynamy od Stańczyków z najwyższymi w Polsce mostami. 





Dalej zgodnie z trasą opisaną w przewodniku Polityki. Ciekawym miejscem jest styk trzech granic: Rosji, Litwy i Polski.


Szkoda, że zupełnie niewyeksponowanym...
Postanawiamy "zaliczyć" Suwałki, co to są "gdzieś w bok od Warszawy". Niepotrzebnie - nic tam nie ma.
Dłuższy postój robimy nad jez. Hańcza. Ładne miejsce. Z kilku punktów widokowych podziwiamy krajobrazy.

sobota, 26 lipca 2008

Na Mazury

Podróż do Gołdapi mija nam pod znakiem cerkwi i zabytkowych cmentarzy,
które licznie są rozsiane po drodze: w Łosince, Narwii, Zabłudowie.



Na lancz stajemy w Augustowie, które zaskakuje żywiołową atmosferą i rozwiniętą infrastrukturą. Po Augustowie jedziemy przez Olecko (rozczarowujące) do Gołdapi.


O 16.00 meldujemy się w "Trzech Świerkach". Pięknie położony dom - na wzgórzu, 100 m od jeziora i bardzo sympatyczna gospodyni dopełniają dobrego nastroju.


piątek, 25 lipca 2008

Na żubry

Dzisiaj na celowniku jest Puszcza Białowieska.
Z kilku dostępnych szlaków wybieramy "Żebra Żubra". Po drodze odwiedzamy starą część Białowieży - osadę Zawada.
Szlak jest ciekawy, a puszcza niesamowita. 

W rezerwacie pokazowym żubra fotografujemy i oglądamy "Króla puszczy". Do Białowieży wracamy żółtym szlakiem.
Po południu jedziemy fotografować Restaurację Carską (ceny jedzenia, niestety, są tam zaporowe). Jedziemy za to do Bud, gdzie jemy gulasz z żubra.


Wieczorem idziemy na festiwal Peretocze 2008, by posłuchać muzyki folkowej.


Wieczorem jeszcze robię małą sesję zdjęciową lokalnej cerkwii. To pierwsze zdjęcie "nocne" w naszej "cerkiewnej kolekcji"


czwartek, 24 lipca 2008

Do Białowieży


Po śniadaniu jedziemy dalej na północ. Cel - Białowieża. 


Miejscowości takie jak Terespol oraz Janów Podlaski zdecydowanie rozczarowują.
Za Janowem zjeżdżamy do Gnojna, nad Bug. Pogoda na chwilę się poprawia i możemy zrobić niezłe (chyba) zdjęcia nad rzeką.



Dalej odwiedzamy Siemiatycze i Grabarkę - najważniejsze miejsce docelowe pielgrzymek prawosławnych w Polsce. Miejsce robi niesamowite wrażenie ze względu na zgromadzone na wzgórzu krzyże dziękczynne znoszone tu przez wiernych. 


Po Grabarce, ze względu na brak czasu jedziemy już prosto do Białowieży. Tam lokujemy się w schronisku i gnamy do "centrum" w celu zjedzenia kolacji. Na próżno - knajpa ma zamkniętą kuchnię, bo na drugi dzień szykuje się impreza i muszą się do niej przygotować. Sytuację ratuje sklep z przysmakami litewskimi.

środa, 23 lipca 2008

Podlasie

Po otrzymaniu namiarów od Eli jedziemy na wycieczkę po Podlasiu.
Odwiedzamy Włodawę, Jabłeczną, Kodeń, Tuczną i całą masę innych mniejszych miejscowości.





Urocze cerkwie, stare kościoły i cmentarze prezentują się fantastycznie wśród pól. Wieczorem Ela i Willem organizują nam krótką wycieczkę po najbliższej okolicy Pogorzelca.

wtorek, 22 lipca 2008

Na Podlasie

Z samego rana opuszczamy Zwierzyniec.
Chcemy dać Zamościowi jeszcze jedną szansę i wpadamy tam na śniadanie.
Okazuje się, że miasto w dzień powszedni jest znacznie bardziej interesujący. Oprócz dobrego śniadania załapujemy się na rozpoczęcie międzynarodowego festiwalu folkowego. Po ulicach przewijał się międzynarodowy tłum młodych ludzi.
Po Zamościu jedziemy dalej przez Rejowiec, Chełm (tutaj stajemy na dłużej, by zwiedzić miasto) i wjeżdżamy na Podlasie.

Chcemy dotrzeć do Pogorzelca przed zmrokiem. To jest trafna decyzja, bo w pustce okolicznych pól można naprawdę się pogubić.


Szczęśliwie odnajdujemy miejscowość Eli i na końcu jej dom. Po kolacji i pogaduchach idziemy spać.

poniedziałek, 21 lipca 2008

Lublin

Dzisiaj z rana jedziemy do Lublina. 
Deszcz towarzyszy nam przez całą drogę, ale w Lublinie się przejaśnia.
Śniadanie jemy w żydowskiej restauracji "Mandragora", na Rynku. Rewelacyjna jajecznica rabina wprawia nas w dobry humor i zapał.
A oto przepis:
Jajka z drobno pokrojonymi pomidorami i cebulą wymieszać i smażyć tak jak zwykłą jajecznicę. Podawać z oliwkami, białym serem, sałatką z pomidorów i ogórkami w sosie czosnkowym.
Zajadać można z chlebkiem pita.



Po śniadaniu zwiedzamy rynek i okolice. Duże wrażenie robią kamieniczki na rynku i widok ze Wzgórza Zamkowego. Lublin to miasto wielu sławnych ludzi. My znajdujemy dom Kraszewskiego. Potem w jednej z galeryjek jemy sernik na zimno i pijemy kawę. Dobry nastrój psuje nam wizyta na Majdanku. Przygnębiające miejsce. W drodze do Zwierzyńca odwiedzamy sanktuarium maryjne w Radecznicy. Zwieńczenie dnia stanowi pyszna kolacja, a jakże, we "Młynie". Gulasz z dziczyzny z kaszą gryczaną i makaronem rozpływa się w ustach.

niedziela, 20 lipca 2008

Zamojszczyzna

Po śniadaniu jedziemy na wycieczkę do Zamościa i okolic. 
Wybieramy drogi lokalne i jedziemy przez miejscowości o takich wdzięcznych nazwach jak Wywłoczka czy Wygwizdów. Pierwszy postój jednak mamy w Szczebrzeszynie. Miasteczko jest mało ciekawe. Wrażenie robi duży, choć nieco zaniedbany stary kirkut.



Odwiedzamy też chrząszcza, co "brzmi w trzcinie".

Po Szczebrzesynie na trasie leży Zamość. Rynek jest rzeczywiście ładny, tak jak to opisują wszystkie przewodniki. Ale samo miasto robi dość smętne wrażenie. Także jedziemy dalej.


Następny postój mamy w Hrubieszowie, gdzie planujemy zjeść lunch i wypić kawę. Zadanie okazuje się niewykonalne. Za to obfotografujemy bardzo ładną cerkiew i miejsce urodzin Bolesława Prusa.


Poza tym miasteczko robi wrażenie dość zapyziałego.
Z Hrubieszowa jedziemy w stronę Tomaszowa Lubelskiego. Mamy postanowienie, że bez względu na to jaka będzie restauracja, jemy i pijemy kawę. Tomaszów to kolejny przykład kreatywnej urbanistyki. Wielkie jak lotnisko rondo w centrum miasta ozdobione jest z jednej strony budynkami z wczesnego Gierka, a z drugiej budkami z późnego Wałęsy.
Ładna cerkiewka i kościół są pochowane i trzeba ich poszukać. Odnotowujemy jednak sukces gastronomiczny - jest restauracja z kawą i posiłkiem. A sukces jest nie byle jaki, bo jesteśmy ostatnimi klientami obsłużonymi przez panią w ciągu nadchodzącej godziny. Powód - przyszła grupa 15-osobowa i pani się nie wyrabia, tak więc klienci odchodzą z kwitkiem. Ot, taki folklor.
W drodze powrotnej odwiedzamy Krasnobród, gdzie odbywają się "Dni Krasnobrodu 2008". Kolorowa, lokalna impreza.


Ostatnim akcentem wycieczki jest wizyta w zagrodzie Guciów. Jest to mały skansen, w którym można zjeść i nawet przenocować.